Archiwum 14 lipca 2011


lip 14 2011 Dzień niepewności i nadziei
Komentarze: 0

Witajcie. Dziś przypada ostatni dzień niepewności i nadzieji. Jutro wizyta lekarska, więc dowiem się czy zostanę po raz drugi, upragniona mamą. Moje starania trwaja już 4 miesiące, co dla niektorych może wydać się krotkim okresem czasu, dla mnie wydaje się być wiecznościa. Moja półtoraroczna córeczka Amelia właśnie smacznie śpi, a ja zasiadam do kalendarza by policzyć dni spóźniającej się miesiączki. Każdy kolejney dzięń wywołuje na moich ustach uśmiech i daje ogromną nadzieję na powodzenie. No cóż dziś wypada 42 dzięń od ostatniego dnia mojej poprzedniej miesiączki, myślę, że to całkiem sporo. Połapałam się i sporym opoźnieniu okresu calkiem niedawno, bo we wcześniejszych miesiącach siedziałam wiecznie z kalendarzem w ręku. Teraz mam sporo pracy, poza moją coreczką zajmuję suę też 1,5 rocznym chłopcem, synkiem przyjaciółki. To doskonała lekcja nie tylko dla mnie ale i dla Ameli, która mam nadzieję nauczy sie dzielić zabawkami i przywyknie powoli do myśli, że niebawem pojawi się w naszym domu kolejny członek rodziny. Amelia kocha dzieci, chętnie się z wszystkimi bawi więc i dla niej to będzie szczęsliwy dzięń. Każdy dzień mijał i potwornie szybko, mamy niby wakacje ale ja ich jakoś szczególnie nie odczuwam. Każdego dnia bawię się z dziecmi, gotuje, wychodze na spacery,a gdy tylko śpią pracuję (jestem redaktorka na zamówienie, pisze artykuły dla prasy, internetu itp.). Każdy dzień mija mi niesamowicie szybko, a doba ma zdecydowanie za mało godzin ale co zrobić, na tym widocznie polega życie. O spóźniającym okresie uświadomiła mnie przyjaciółka, która zapytala jak ida starania o dziecko. Obecnie sama jest w 8 miesiącu ciąży i oczekuje szczęśliwego dnia narodzin swojej córeczki. Kiedy zapytala o starania zastanowiłam się chwilkę i zdałam sobie sprawę, że okres już dawno powinnam mieć, a własciwie bardzo dawno. Po powrocie do domu natychmiast zasiadlam do kalendarza, miałam rację, okres mi sie potwornie spóźnia. jednocześnie znalazłam wyjaśnienie dla swojego codziennego zmęczenia, niecheci wstawania z rana i czestego siusiania. No cóż, pierwsze oznaki ciąży? Wieczorem poinformowałam męża, a on szczęsliwy czym prędzej zadzwonił do ginekologa i umowił mnie na wizytę. Odbędzie się jutro o 21.15, a więc trzymajcie kciuki! Pewnie wielu z Was zastanawia się dlaczego nie zrobiłam jeszcze testu. No cóż, testy nie wychodzą mi z powodu dużej liczby hormonów czy czegoś tam. A więc po co sie stresować, jutro wszystko sie okaże.